Wille Marszałka Piłsudskiego - Otrando i Milusin

5 Stycznia 2015

Początki Piłsudskich w Sulejówku

Księgę wieczystą dla posiadłości Milusin założono 25 stycznia 1911 roku, jeszcze w czasie zaboru rosyjskiego. Teren składał się z dwóch działek, tzw. "willi Milusin" i "willi Otrando". Na tej drugiej stał drewniany domek. Na działce znajdowały się jeszcze dodatkowe budynki gospodarcze. Nazwy Milusin i Otrando przypisane były do nabytych parceli, ale przeniesiono je na budynki. Otrando, zwany też Drewniakiem, to piętrowa drewniana dacza wybudowana w stylu rosyjskim lub otwockim - tzw. świdermajer. Na przełomie wieków podobne domy pobudowali carscy urzędnicy i naśladujący ich Polacy.

Domek należał do Kazimierza Skorupki. Stał pośród sosnowego lasku, a w ogrodzie rosło kilka owocowych drzewek. Zasłonięty przed obserwacją z zewnątrz spodobał się i Aleksandra Szczerbińska zdecydowała się na zakup. 31 stycznia 1921 roku dokonano aktu sprzedaży posiadłości Milusin oraz Otrando i pani Aleksandra stała się jedyną właścicielką posiadłości. Kim była nowa właścicielka? Otóż wcześniej pracowała dla oddziału wywiadowczo-kurierskiego I Brygady Legionów Polskich, była komendantką kurierek legionowych i działaczką Polskiej Organizacji Wojskowej. Do tego była towarzyszką, a od 25 października 1921 roku żoną Józefa Piłsudskiego.

W Drewniaku jedynie w trzech pomieszczeniach znajdowały się piece, a sam dom wymagał sporego remontu. Z tego powodu nie nadawał się do mieszkania zimą. Brak łazienki zmuszał do mycia się w miednicy. Mimo to Pani Aleksandra zakupiła go i zamieszkała tam z córkami. Do 1923 roku Piłsudski przyjeżdżał do Sulejówka w wolnych chwilach.

Zły stan Drewniaka sprawił, że w 1922 roku pojawił się pomysł nabycia nowego domu dla Marszałka, w którym mógłby mieszkać przez cały rok. W tym czasie różne komitety zaczęły zbieranie funduszy na ten cel. Piłsudski nie godził się, by za nie kupować mu dom. Odmawiał przyjęcia zebranych pieniędzy lub przeznaczał je na inne cele: inwalidów wojennych czy opiekę nad sierotami poległych żołnierzy.

Po licznych namowach uległ jednak Komitetowi Żołnierza, który miał w planach zakup murowanego dom niedaleko stacji w Sulejówku. Dodatkowo wille "Otrando" i "Milusin" miały być sprzedane, a pieniądza dołączone do zebranych funduszy. Niestety marka polska zaczęła tracić na wartości, ceny poszły w górę i zgromadzone środki nie wystarczyły na zakup nowej posiadłości z całorocznym domem. Wobec tego postanowiono wystawić nowy budynek na posiadanym już przez Marszałka terenie.

Pod dachem nowej willi

Prace budowlane trwały od połowy 1922 roku. Na budowie pracowali ochotnicy w mundurach - przeważnie dawni saperzy - oraz okoliczni majstrzy. Praca szła szybko, fundamenty zaczęto kopać pod koniec lata, a już pół roku później zakładano instalacje wewnątrz budynku. 29 maja 1923 Piłsudscy mogli wprowadzić się do nowo wzniesionego dworku w stylu polskim, biało tynkowanego, krytego czerwoną dachówką, który przejął nazwę działki - Milusin.

Komitet Żołnierza Polskiego zajął się również wyposażeniem dworku, umeblowano pomieszczenia na parterze: salonik, jadalnię, sypialnię i gabinet. Wiele detali ofiarowały różne pułki wojska i osoby prywatne. W centralnym punkcie domu znajdował się salon. W rogu stał biały kaflowy piec, pod ścianą niewielka kanapa, przed nią stolik z książkami i kilka foteli.

Z salonu przechodziło się na prawo do jadalni. Stał tu duży, ciemny stół dębowy z kompletem krzeseł, a u szczytu fotel, w którym siadywał Marszałek. W jadalni stała jasna intarsjowana sekretara oraz zegar z dedykacją głoszącą, by wybijał Marszałkowi godziny szczęścia.

Z lewej strony salonu znajdował się gabinet Marszałka, urządzony zgodnie z jego wskazówkami, wraz z oszkloną podręczną biblioteką, wyposażoną głównie w książki o tematyce wojskowej. Pierwotnie gabinet zaprojektowany był na piętrze po stronie zachodniej, z dwoma mansardowymi oknami. Po kilku miesiącach Marszałek przeniósł się jednak na parter, bo w lecie w pokoju na górze było strasznie gorąco.

Za gabinetem była właściwa biblioteka. Oprócz półek na książki znajdowała się tam skórzana kanapa i stoliczek. Zbiór książek liczył około 2000 pozycji, głównie o tematyce wojskowej i historycznej.

Sypialnia pani Aleksandry i córek oraz pokój gościnny były na piętrze, które Piłsudscy wyposażyli z własnych niewielkich funduszy. Zapewne z tego względu piętro był "uderzająco skromnie" urządzone, jak to ujął, kilkukrotnie goszczący w małym pokoiku na piętrze, rotmistrz Adam Korwin-Sokołowski.

Tak się śpieszono z budową, że dworek przekazano Piłsudskim zanim został w pełni wykończony. W niedługim czasie okazało się, że przecieka dach, a pośpiech w budowie po roku poskutkował też pękniętymi rurami. Dwie awarie spowodowały zalanie sufitów na parterze. Niedbale zaizolowane fundamenty i mało fachowo położone dachówki sprawiły, że szybko zawilgotniały mury.

W 1925 roku przeprowadzono remont dachu z funduszy ze składek Związku Legionistów, zebranych dobrowolnie przez członków. Tym razem naprawy wykonano solidnie.

Jak to w milusińskim ogrodzie było?

Pewnego razu już po wybudowaniu dworku Piłsudscy wyjechali do Warszawy. W tym czasie pojawił się ogrodnik Żukowski. Z przekonaniem, że robi przysługę Marszałkowi - uporządkował ogród, wyglądający bardziej na las i zrobił z niego park w stylu angielskim. Lasek wygrabiono z wszelkich patyków, oczyszczono z liści, wysypano piaskiem alejki. Gdy w Milusinie pojawił się Marszałek, popatrzył tylko i zły wrócił do domu. Jemu się taki park nie podobał, wolał naturalnie zarośnięty teren. W ciągu jednego dnia z powrotem urządzono las, choć Żukowski nie mógł pojąć, jak można pozwalać trawie i drzewom rosnąć, gdzie chcą.

Marszałek lubił naturalnie zarośniętą działkę, nie przepadał za klombami, rabatami i żwirowanymi alejkami, nie zabraniał jednak żonie prowadzenia ogrodu. Po przeprowadzce do Sulejówka kazał posadzić młode sosenki od strony dzisiejszej Alei Józefa Piłsudskiego, by nikt mu od drogi nie zaglądał na działkę.

W 1931 roku z okazji imienin Marszałka pani Aleksandra kazała wybudować płytki, betonowy basenik o nieregularnym kształcie po zachodniej stronie domku, na wzór jeziora w Pikiliszkach na Wileńszczyźnie, gdzie stał należący do nich dworek.

Pani Aleksandra z pasją prowadziła swój przydomowy ogród, cieszyły ją owoce z własnych drzew, maliny zrywane z krzaków oraz kwiaty budzące zachwyt domowników i gości. Tu zasadziła maliny, które dostarczył im profesor Władysław Mazurkiewicz, ten sam, który wyswobodził i uprowadził Piłsudskiego z więzienia w Petersburgu. Komponując ogród, na tyle by nie drażnić męża zbyt uporządkowanym otoczeniem, pani Aleksandra uznała, że na tle sosenek najlepiej wyglądają drzewka o białych kwiatach. Marszałek twierdził zaś, że o różowych. Kiedy na imieniny otrzymał od niej jabłonkę o różowych kwiatach, zmusił ją do posadzenia jej pomiędzy sosenkami. W takim otoczeniu nie miała jednak szans rozwijać się prawidłowo i rodziła kwaśne owoce.

Od dzisiejszej ulicy Legionów posesję odgradzał wysoki na 1,5 m drewniany płot. Główna bram znajdowała się również po tej stronie, blisko dzisiejszej ulicy Oleandrów, która przed wojną nie istniała. Do dworku dochodziła brukowana alejka. Z Otrando, przed którym znajdował się otoczony drzewami niewielki placyk, na którym mogły zawracać pojazdy, do Milusina prowadziła krótka ścieżka.

Niewielkie - na szczęście - zmiany w otoczeniu miały miejsce pod koniec lata roku 1923 lub 1924. W tym czasie nagle w okolicy zaczęły wybuchać pociski, wyrzucając grudy ziemi w powietrze. W sumie było ich cztery i każdy eksplodował bliżej domu Marszałka. Ostatni w odległości około 100 metrów. Okazało się, że na poligonie rembertowskim prowadzone są ćwiczenia artyleryjskie, ale czemu ostrzelano dworek Piłsudskiego, nikt nie wiedział.

To co działo się z dworkiem podczas niemieckiej okupacji oraz w czasach powojennych, kiedy "zainteresowały" się nim nowe władze - to już całkiem inna historia.

 

Wszystkich zainteresowanych historią Syreniego Grodu zapraszam na:

Spacery po Warszawie