Obrona Warszawy podczas Insurekcji Kościuszkowskiej

12 Kwietnia 2013

Warszawa przed oblężeniem

Po początkowym zaskoczeniu wybuchem Insurekcji w marcu 1794 roku, wojska rosyjskie powoli odzyskiwały inicjatywę w toczącej się wojnie. W połowie maja do walki włączył się król Prus Fryderyk Wilhelm II. Zaczął się mniej pomyślny dla Polaków okres, przegrano kilka bitew, a 15 czerwca nieprzyjaciel zajął Kraków.

27 czerwca 1974 roku ruszyła ofensywa sił pruskich i rosyjskich, co zmusiło wojska pod dowództwem Kościuszki do odwrotu w kierunku Warszawy. Trzy dni później w granice Rzeczypospolitej weszły oddziały austriackie.

Pruskie i rosyjskie oddziały pod koniec pierwszej dekady lipca zaatakowały od południa i zachodu Warszawę. Obrona rozciągnięta była na linii Błonie - gen. Stanisław Mokronowski, Raszyn - Tadeusz Kościuszko, Gołków - gen. Józef Zajączek, jednocześnie część wojsk pruskich próbowała atakować na linii Bugo-Narwi, lecz powstrzymywały je wysunięte oddziały oraz powstanie na tyłach w Pruach Wschodnich. Oddział Karola Sierakowskiego musiano początkowo odesłać z Warszawy, by strzegł Pragi, lecz zagrażający miastu od tej strony silny korpus rosyjski ostatecznie został skierowany na Litwę, dając wytchnienie obrońcom.

Mokotowski obóz Kościuszki Piotr Norblin. Obóz Koścoiszki w Mokotowie w dniu 27 sierpnia 1794 roku.

10 lipca po dwudniowych walkach na przedpolu Warszawy Kościuszko nakazał odwrót do stolicy. Tutaj rozlokowano wojska w następujący sposób: silny oddział w Wilanowie, dywizja Henryka Dąbrowskiego pod Czerniakowem, gdzie za punkt oporu miała klasztor Bernardynów i jeziorko Czerniakowskie, główne siły pod dowództwem Kościuszki stacjonowały w Mokotowie z kwaterą główną Naczelnika w Królikarni, dywizja Zajączka na Czystem w okolicy ulicy Karolkowej i Przyokopowej, a między Marymontem i Bielanami oddział Mokronowskiego.

Umocnienia Warszawy

Od maja pracowano nad poprawieniem stanu warszawskich umocnień. Oprócz drewna i ziemi do wzmacniania i kształtowania dzieł ziemnych wykorzystywano też faszynę i wełnę. Linię obrony planowano oprzeć o wał z 1770 roku oraz wznieść dodatkowe dzieła na przedpolu. Te wysunięte fortyfikacje pobudowano otwarte od strony okopów, tak by ułatwić ewentualny odwrót oraz by nieprzyjaciel nie mógł ich łatwo wykorzystać. Sam wał miał wysokość około 1,7 m i poprzedzany był rowem o tej samej głębokości i szerokości 1 m na dnie oraz około 2,8 m na powierzchni.

Pracami zajął się Komendant Korpusu Inżynierów płk Karol Sierakowski w późniejszym czasie awansowany na generała. Wzmocnienia wznoszono głównie od północnej, najsłabiej ufortyfikowanej, oraz zachodniej strony miasta. Na przedpolu odcinka wolskiego wzdłuż Karolkowej wzniesiono sześć strzałczanów (dzieło ziemne na planie trójkąta, z dwoma umocnionymi bokami skierowanymi wierzchołkiem w stronę wroga) w odległości 200 metrów od siebie, osłaniających się wzajemnie oraz mających pod kontrolą teren od Powązek po Rakowiec. W tym czasie umocniono również cmentarze ewangelickie, obsadzone przez Gwardię Pieszą Koronną, będące jedynym dziełem wysuniętym przed linię ulicy Karolkowej.

Okopy po prawej stronie Wisły były mniej przygotowane do obrony. Obejmowały jednak zdecydowanie krótszy odcinek brzegu, dlatego do obrony Pragi postanowiono na skarpie warszawskiej ustawić 7 dział w pięciu miejscach, m.in. na tarasie Zamku oraz pałacu na Tamce. Dopiero 21 lipca umieszczono armaty na praskich szańcach, przy wznoszeniu których mieli pomagać okoliczni chłopi i jeńcy.

Niedokończone fortyfikacje sprawiły, że 11 lipca Kościuszko postanowił przenieść obronę miasta na zewnętrzne szańce, by dać czas na ukończenie głównych fortyfikacji. Od 14 lipca ruchy nieprzyjaciela obserwowano z kopuły zboru ewangelickiego przy ulicy Mazowieckiej.

Założenie oblężenia

Prusacy pod dowództwem króla Fryderyka Wilhelma II, przystępując do oblężenia Warszawy, rozlokowali się na północy. Stamtąd spodziewali się skutecznie atakować, gdyż znajdowały się tu skromniejsze fortyfikacje i mniej wojska, pozostawiając Rosjanom walkę z głównymi siłami Kościuszki. Obóz założyli pod Opalinem (na północ od dzisiejszej góry śmieci) i umocnili wysunięty rejon zwany Szwedzkimi Górami - termin ten można rozumieć dwojako: jako teren mniej więcej między ulicą Broniewskiego i Górcami, gdzie w czasie potop był poligon armii Gustawa Adolfa, a także jako punkt w rejonie dzisiejszego Lotniska Bemowo będący piaszczystą wydmą w kształcie podkowy. Prusacy próbowali też 14 lipca poprzez Młociny zająć Marymont, by zabezpieczyć sobie komunikację wiślaną, lecz zostali wyparci przez ukrytych w lasku młocińskim strzelców pułkownika Franciszka Rymkiewicza. Po tych nieskutecznych manewrach nieprzyjaciel czekał na przybycie ciężkich dział oblężniczych z Wrocławia w liczbie 40 oraz artylerię z Grudziądza, którą wyładowano ze statków w Zakroczymiu i poprzez Sochaczew prowadzono pod Warszawę. Czas przed przybyciem dział i przygotowaniem szturmów Polacy wykorzystali dalej rozbudowując swoje fortyfikacje.

Wojska rosyjski zajęły pozycje do ataku od strony południowej miasta. Obóz i kwatera główna gen. Iwana Fersena znajdowały się między Służewem a Służewcem. Umacniając swoje pozycje, wyparli Polaków z Wilanowa i tam ustanowili własną silną obsadę.

Oblężenie Warszawy w lipcu 1794 - atak na Wolę

Gdy przybyły działa z Grudziądza, Prusacy postanowili poprowadzić atak od strony Woli, by ulicami Chłodną, Elektoralną i Lesznem lub Moczydłem i Franciszkańską jak najszybciej wtargnąć do centrum i uchwycić oba mosty - jeden na Bednarskiej i drugi pomiędzy ulicą Spadek w okolicach Zdroju Królewskiego a Golędzinowem, który powstańcy waśnie budowali, głównie na użytek wojska.

Plan obrony Warszawy w 1794 roku Michał Stachowicz. Plan oblężenia Warszawy w 1794 roku, rysowany w pocz. XIX wieku.

27 lipca trzy oddziały wyruszyły spod Opalina, minęły po obu stronach wieś Górce i uderzyły na rozciągniętą na przestrzeni 900 metrów Wolę z usytuowanym pośrodku kościołem św. Wawrzyńca. Kościół otoczony był murem i drewnianym parkanem. Punkt ten Kościuszko chciał pozostawić bez obsady, bo był zbyt wysunięty przed pozycje obronne i angażowałby zbyt wielkie siły do jego skutecznego utrzymania. Zajączek świadom tego faktu mimo wszystko umocnił go, urządził strzelnice w murze, przygotował fosę i wilcze doły.

W godzinach rannych awangarda pruska pochwyciła polskiego wartownika i na podstawie jego informacji sporządzono plan natarcia. Atak był nagły, Polacy zdołali jedynie dwa razy wystrzelić nim rozgorzała krótka walka na bagnety. Obrońcy ubezpieczani z innych polskich pozycji zdołali wycofać się w kierunku głównych linii. Zajączek nie zrezygnował z wolskiej reduty. Rozpoczął ostrzał, wyprowadził kontratak i zdobył wcześniej stracone pozycje, lecz posiłki pruskie zmusiły go do ostatecznego wycofania się z Woli.

Przez następne dni Prusacy pod polskim ostrzałem budowali swoje fortyfikacje na linii kościoła wolskiego. Pierwsza próba wzniesienia szańców podjęta w nocy na 28 lipca była blamażem pruskiej organizacji. Gdy przygotowano sprzęt i materiały, o godzinie 21 przybyło około 2600 żołnierzy wyznaczonych do budowy. Nikt jednak nie uprzedził pruskich strzelców, którzy dali ognia do robotników. Ci w panice wpadli na stojące w pogotowiu bataliony pierwszego rzutu. Wynikłe w ten sposób potężne zamieszanie w szykach uniemożliwiło dalsze prace. Po tym incydencie kierownik robót płk von Freud został sromotnie odesłany do Prus. Szkoda, bo mógł jeszcze coś sknocić we własnych szeregach.

Wznoszenie szańców na Woli nie było najspokojniejszą robotą dla Prusaków. W nocy na 31 lipca, gdy budowali umocnienia po południowej stronie drogi wolskiej, jedna z polskich kul świecących, miotanych wtedy przez artylerię, zapaliła drewnianą stodołę obok kościoła. Blask pożaru oświetlił pracujących robotników. Skoncentrowany ogień polskiej artylerii posłał we wroga ponad 1000 pocisków. Niestety nie spowolniło to bardzo prac, gdyż zawodziły zapalniki bomb i granatów.

Z rana Prusacy zaczęli ostrzał miasta, lecz nie spowodował on większych zniszczeń, gdyż odległość była zbyt duża - źle ją wymierzono. To nie jedyny tego rodzaju błąd, jaki popełnili Prusacy podczas oblężenia Warszawy - ale o tym później. Choć planowano uciszyć polską artylerię, by na linii Młynarskiej wznieść kolejne szańce, z których można by było ostrzeliwać samo miasto, wywołano tylko parę pożarów na przedmieściach i spalono kilka wiatraków. Przez następne dni sukcesy pruskie nie były bardziej znaczące. Padające pociski na miasto traciły siły, małe dzieci zbierały je po ulicach i sprzedawały do arsenału po trzy grosze.

Na ten moment nic więcej nie można było miastu zrobić, a ciężkich dział spodziewano się dopiero w drugiej połowie sierpnia.

Oblężenie Warszawy w sierpniu 1794 - Szwedzkie Góry

5 sierpnia na dowódcę północnego odcinka obrony wyznaczono księcia Józef Poniatowski. Przejął funkcję po Mokronowskim, który został mianowany wodzem naczelnym na Litwie i musiał wyjechać. Jednym z pierwszych sukcesów był nocny atak przeprowadzony z 9 na 10 sierpnia, który zakończył się zniesieniem 5 wrogich baterii i zdobyciem Szwedzkich Gór. Tym posunięciem Poniatowski zagroził Prusakom okopanym na Woli. Mógł teraz ostrzeliwać ich lewą flankę oraz nękać dziennymi i nocnymi wypadami. Ostrzeliwanie pozycji zmusiło Prusaków do wzmocnienia szańców od tej strony.

Także na pozostałych odcinkach polskie wojska przeprowadzały nagłe wypady szarpiące wroga.

Plan obrony Warszawy w 1794 roku Albert von Treskow. Plan obrony Warszawy w roku 1794 z pocz. XIX wieku.

Na terenie obsadzonym przez oddziały dowodzone przez Poniatowskiego w pierwszej dekadzie sierpnia usypano trzy wysunięte punkty obrony: - bateria na Skalszczyźnie - w okolicy ulicy Szamockiej; - bateria na folwarku powązkowskim Parysów - na południe od skrzyżowania ulic Gen. Maczka i Mieczysława Niedzielskiego "Żywiciela"; - pięć baterii na Szwedzkich Górach. Były one powiązane ze sobą wilczymi dołami, przeciągniętymi dodatkowo ku Wawrzyszewowi, gdzie punkt oporu stanowił murowany kościół św. Marii Magdaleny oraz wydmy na terenie dzisiejszego cmentarza.

Po 10 sierpnia polskie patrole konne zapuszczały się w okolice Babic, Wólki Węglowej i Mościsk, by umożliwić przeprawę przez kordon osób, które zapewne miały za zadanie wzniecenie powstania w Wielkopolsce. Skuteczność tych manewrów była mierna.

19 sierpnia dotarły z Wrocławia ciężkie działa oblężnicze. Trzy dni później od strony Górc Prusacy podciągnęli je pod Szwedzkie Góry, lub jak określali - Długa Górę. Lecz zamiast ustawić baterie w odległości 1800 kroków, okazało się, że są one oddalone od polskich pozycji o około 2500 kroków i strzałami nie można było dosięgnąć obrońców. Po dwóch nieudanych próbach, w końcu w nocy z 24 na 25 sierpnia udało się podejść na odległość blisko 1500 kroków i zacząć sypać szańce, które skończono dnia 26 sierpnia. Do tego czasu Polacy mocno się usadowili pomiędzy Szwedzkimi Górami a Marymontem.

Jeszcze 25 sierpnia silnie ostrzelano polskie pozycje, przygotowując się do szturmu dnia następnego. Nad ranem otworzono ogień z dział na baterię na Skalszczyźnie, by odwrócić uwagę od właściwego natarcia, które wyszło z najpierw z północy, a gdy ten atak dał efekty, uderzono z kierunku Górc i Woli. Na odcinku 4 kilometrów Prusacy pod dowództwem gen. Friedricha Götza uderzyli na Szwedzkie Góry. Obrońcy zdołali wystrzelić zaledwie trzy razy nim przyszło do walki na bagnety, czego wynikiem było wyparcie powstańców.

W tym samym czasie Prusacy zdobyli Wawrzyszew. Tu pchnął Poniatowski znaczną część sił, które rozproszyły nieprzyjaciela, lecz kolejny silny atak zmusił Polaków do wycofania się w kierunku Marymontu. Wojska pruskie i rosyjskie przesunęły się niebezpiecznie ku Bielanom, ale ich natarcie powstrzymali strzelcy pułkownika Franciszka Rymkiewicza ukryci w lasku bielańskim. Ten kontratak pozwolił na odzyskanie straconych wcześniej baterii między lasem a Wawrzyszewem i ponowne ich obsadzenie.

Krwawe boje toczono na przedpolu Powązek. Wróg zdobył baterię na Parysowie, ale czasowo musiał się wycofać pod ogniem prowadzonym ze Skalszczyzny, by w późniejszym momencie bitwy ostateczne zdobyć to umocnienie. Pruscy dragoni, którzy pognali za oddziałami cofającymi się ze Szwedzkich Gór, zagłębili się w polskie pozycje pod Powązkami, gdzie zużyli amunicję i nie mieli odpowiedniej siły ognia, by się wycofać. Pod gradem kul z polskich stanowisk skierowali się więc w bok i tylko niedobitkom udało się odejść w kierunku Górc.

W rejonie ogrodów powązkowskich silne walki zakończyły się wyparciem wroga. Walki zakończyły się po dziewięciu godzinach, około południa. Książe Józef zaangażowany osobiście w walkę pod Wawrzyszewem, nie zostawił zastępcy, przez co obrona nie miała głównego dowódcy. Przez pewien czas część wojsk nie wiedziała, czy książę w ogóle żyje, czy może jest w niewoli. Poniatowski zaś został lekko kontuzjowany, choć wg posła szwedzkiego Johana Christophera Tolla jego rany w pierś i prawe ramię w skutek upadku z konia były poważniejsze. Książe wstrząśnięty niepowodzeniem doczekał pojawienia się Dąbrowskiego, który z Czerniakowa przybył z pomocą dopiero w końcowej fazie bitwy, by następnie, za zgodą Kościuszki, oddać mu dowództwo. Po tym wyjechał do Warszawy.

Następnego dnia - 27 sierpnia - Prusacy odpoczywali w obozie założonym w Szwedzkich Górach.

Szturm generalny na Powązki 28 sierpnia 1794

Dopiero świtem 28 sierpnia ponowili ataki. Wpierw wraz z Rosjanami zagrozili polskim pozycjom od strony Woli i Mokotowa przemieszczając swoje oddziały, jednocześnie ostrzeliwując z dział obrońców. W końcu Prusacy próbowali od północy zdobyć Bielany, lecz po kilku atakach zostali odparci przez Franciszka Rymkiewicza, który za to 30 sierpnia został przez Kościuszkę mianowany generałem.

Plan obrony Warszawy w 1794 roku Andrzej Zahorski. Plan obrony Warszawy w 1794 roku.

Tego dnia główne walki toczono w olszynie powązkowskiej (okolice rezydencji letniej Izabeli z Flemingów Czartoryskiej), po zachodniej stronie rzeczki Rudawy. Napór wroga był tak ciężki, że wspomóc Dąbrowskiego musiał sam Kościuszko na czele milicji miejskiej. Gdy Prusakom zabrakło amunicji, bagnetami torowali sobie odwrót, podczas którego wielu z nich zginęło. Tylko jeden na sześciu powrócił. Kilkakrotnie baterie przechodziły z rąk do rąk, szarża kontra szarża. Dopiero przed godziną dwudziestą zapanował spokój. Wszystkie stanowiska artylerii zostały utrzymane przez Polaków, choć Skalszczyzny nie obsadzono działami, ze względu na przewagę nieprzyjacielskiego ognia z Parysowa.

Straty w ludziach różniły się dość znacznie w zależności od strony, która je podawała. Prusacy liczyli straty: swoje - 87 zabitych i 347 rannych, Polaków - 400-500, zaś Polacy szacowali straty: swoje - 76 zabitych i rannych, Prusaków - 900.

Ten nieudany szturm załamał pruski plan opanowania Warszawy. Dodatkowo, kilka dni wcześniej wybuchło powstanie w Wielkopolsce, które zagrażało liniom zaopatrzeniowym. Poważnym ciosem dla Prusaków było przejęcie ich transportu amunicji, płynącej z Grudziądza do Warszawy, przez oddział kasztelana kujawskiego Dionizego Mniewskiego.

Przez następne kilka dni, obawiając się kolejnego szturmu, wojska powstańcze prowadziły nocne wypady nękające wroga, które skutecznie odwiodły Prusaków od podjęcia kolejnego szturmu. 2 września ponownie komendę odcinka objął Józef Poniatowski, który pod Powązkami kazał wznieść kolejne baterie.

Brak zaufania żołnierzy w dowództwo, zagrożenie odcięciem od amunicji i żywności, choroby szerzące się wśród żołnierzy oraz strach Fryderyka przed klęską sprawiły, że w nocy z 5 na 6 wrześnie wojska Pruskie i Rosyjskie wycofały się spod Warszawy. Wysłane tej nocy podjazdy, w tym kawaleria Rymkiewicza, natykały się na opuszczone przez wroga stanowiska. Prusacy doznali pod Warszawą sromotnej porażki, armia licząca około 30 tysięcy, zdołała wycofać się mając zaledwie 18 tysięcy żołnierzy.

Warszawa w oczach nieprzyjaciela

Pruski porucznik Wilhelm von Pannwitz tak pisał do brata o prowadzonym oblężeniu...:

"Ta historia z Warszawą kosztuje nas do tej chwili około 1200 zabitych i rannych. Prawdą jest, że zdarzały się różne błędy, ale na Boga, nie można nimi obciążać regimentów, gdyż przy tym wszystkim, do czego tu używano wojska, wykazało ono bardzo dużo brawury. Widzieliśmy jednak także, że Kościuszko zrobił z Polaka zupełnie innego żołnierza; dotychczas powszechnie przyjęty sąd o żołnierzach polskich musi ulec zmianie".

...i o Tadeuszu Kościuszce:

"Nowe szańce Kościuszki są ponoć jak nowa regularna twierdza, a i te, któreśmy wzięli, wzbudzają podziw. Umie on w zadziwiający sposób wykorzystać teren i nie ma ani jednego umocnienia, które by nie było wyraźnie osłaniane przez inne. Uważa się go z dużą słusznością za jednego z najlepszych ludzi naszych czasów"

Bibliografia:

  • Kieniewicz S., Zahorski A., Zajewski W., Trzy powstania narodowe: Kościuszkowskie, Listopadowe i Styczniowe, Warszawa 1994.
  • Korzon T., Kościuszko, biografia z dokumentów wysnuta, Kraków 1894.
  • Księga Raportów dziennych garnizonu warszawskiego od 14 czerwca do 3 listopada 1792 r., Warszawa 1932.
  • Zahorski A., Polska sztuka wojenna w okresie Powstania Kościuszkowskiego, Warszawa 1960.
  • Zajączek J., Histoire de la révolution de la Pologne, Paris 1797.

 

Wszystkich zainteresowanych historią Syreniego Grodu zapraszam na:

Spacery po Warszawie